Podziel się wrażeniami!
Właśnie stałem się posiadaczem adaptera NEX - gwint M39.
Dziś po raz pierwszy założyłem go na aparat.
Prezentuje się całkiem fajnie.
Na razie mam tylko obiektyw 2/50 (Jupiter - 😎
Niebawem będę miał 135/4 (Jupiter - 11)
Jak tylko będę miał jakieś zdjęcia z tych obiektywów zamieszczę je w tym wątku.
ps. adapterek jest polskiej produkcji
Nie trzeba już szukać na ebay...
Gdy nabyłem NEX-5 z trzykrotnym bazowym obiektywem, to najwięcej byłem zafascynowany nareszcie wspaniałym drobnoziarnistym wyświetlaczem na którym stabilnie co do barw i kontrastu widać obraz z każdego kąta spozierania na niego i można więc wprost oceniać jakość dobrania ekspozycji. No a na dodatek można jeszcze posługiwać się nadążną kontrolą histogramu. Wiele wyświetlaczy jest marna, bo spod dołu widać ciemniej, a z góry wszystko zaś za jasne.
Pierwsze moje specjalne zastosowanie NEX-a będzie w kopiowaniu slajdów. Już nabyłem sobie Heliosa z Zenita. Będzie on zasprzęglony pierścieniami pośrednimi na M42x1, na odpowiednią odległość do odwzorowania, a z kolei jego przód zsprzęgnięty z nabytym już mieszkiem do makrofotografii. Z przodu zaś mieszka wykona się mocowanie slajdów odramkowanych wprost między dwie płaskie szybki które go wyprostują. I tak pozbędę się fałszywego bocznego światła przy obejmowaniu slajdu obiektywem.
Aparat umożliwi mi np poprawę barwną niektórych źle wywołanych co do bieli czeskich slajdów. No i całe więc archiwa magazynków z ramkami, nabiorą nareszcie nowoczesności i jakości przy projekcji wprost na doskonałym monitorze.
Mam za sobą też testy obiektywu od Zorki i Feda i mogę stwierdzić, że nie dają one żadnej rewelacji co do bazowego obiektywu 18 - 55 mm, który przewyższa je co do kontrastowości, a ostrość jego w niczym nie ustępuje tym starodawnym patentom niemieckim. Chyba, że komuś może chodzić o ich jasność i brak głębi ostrości.
Gienek322 napisał(a):
Mam za sobą też testy obiektywu od Zorki i Feda i mogę stwierdzić, że nie dają one żadnej rewelacji co do bazowego obiektywu 18 - 55 mm, który przewyższa je co do kontrastowości, a ostrość jego w niczym nie ustępuje tym starodawnym patentom niemieckim. Chyba, że komuś może chodzić o ich jasność i brak głębi ostrości.
No tak, medżik niemieckiej technologi ukradzionej przez sowietów (ściślej żydów w Rosji) i jakby nie było udoskonalonej potem jeszcze przez wywiezionych niemców na obczyźnie poza hajmatem.
Czyli miłość do przeszłości.
Lustrzanki to nic innego jak właśnie ta miłość do kiepskich na dziś starodawnych rozwiązań.
Tylko z powodu wysokich cen matryc wielkowymiarowych, produkcja i technologia poszła w miniaturyzację matryc i obiektywów, czym pogorszyła sobie jakość fotek z takich sprzętów. Teraz jak te ceny matryc opadły, a wyświetlacze są już tak doskonałe jak np w tym NEX, to idea lustrzanek powinna zniknąć jako konstrukcja optymalna.
Po cóż przytykać aparat do głowy, czy oka, jak duży wyświetlacz oglądać można o wiele wygodniej, jeśli jest on jeszcze ustawialny co do pozycji.
Właśnie NEX i taka idea konstrukcji sprzętu wróży wielkie powodzenie.
Gienek322 napisał(a):
No tak, medżik niemieckiej technologi
Czyli miłość do przeszłości.
Lustrzanki to nic innego jak właśnie ta miłość do kiepskich na dziś starodawnych rozwiązań.
Tylko z powodu wysokich cen matryc wielkowymiarowych, produkcja i technologia poszła w miniaturyzację matryc i obiektywów, czym pogorszyła sobie jakość fotek z takich sprzętów. Teraz jak te ceny matryc opadły, a wyświetlacze są już tak doskonałe jak np w tym NEX, to idea lustrzanek powinna zniknąć jako konstrukcja optymalna.
Po cóż przytykać aparat do głowy, czy oka, jak duży wyświetlacz oglądać można o wiele wygodniej, jeśli jest on jeszcze ustawialny co do pozycji.
Właśnie NEX i taka idea konstrukcji sprzętu wróży wielkie powodzenie.
piotruso @
Ta największa wada lustrzanek, to tzw skrętne kopnięcie korpusu przy ruchu lustra i nieostrość od tego poruszenia kątowego kamery w trakcie naświetlania. Stąd tzw ominięcia na wstępne podnoszenie lustra. Aby to nie wystąpiło, to aparat musiałby być sztywno połączony z dużą masą, bo w rękach zawsze będzie miał podatność.
Inna wada to tzw wrażliwość na rozregulowywanie się zgodności odległościowej między matówką, a matrycą, bo lustro trzaska się o zderzak i to się więc wyklepuje, chyba że stosuje sie precyzyjne hamowanie powietrzne przed dobiciem w zderzak.
No a wychylne wyświetlacze nie wymuszają tzw złej metody trzymania aparatu na wyciągniętych rękach, o czym wspomniałeś. A taki jest właśnie w NEX-ie. Aparat można trzymać krótko opartymi ramionami o tułów i mieć go przy klatce piersiowej tak jak tzw lustrzankę dwuobiektywową.
Lustrzanki jednokie wymyślono w czasach, gdy konstruowanie celowników i systemów wyostrzania obrazu, nastręczało kłopoty technologiczne, a ten pomysł z lustrem i matówką psim swędem zdobywał celownik dzięki obiektywowi, a pomysł z lustrem głównie osiągał swój cel, aby odwrócić kopyrtnięty do góry nogami obraz z matówki.
Cóż dziś za kłopot technologiczny, robić sprzężone z zoomem wizjery lunetkowe, albo drugą matrycę celowniczą z swoim drugim obiektywem do ciągłego podglądu obrazu?
Albo te jednookie systemy celownicze bez paralaksy jak w NEX-ie?
Cóż za problem wykonywać precyzyjne dalmierze radarowe na podczerwień ustawiające obiektywy, albo siłę błysku do lampy błyskowej? Dziś to wszystko jest betką.
Producenci dlatego sztancują lustrzanki, bo ludzie są mało edukowalni i przyzwyczajają się do starodawnych już złych rozwiązań. A dla producentów liczy się działalność ze sprzedaży, a nie w przeedukowaniu wiedzy ludzi, bo do tego są szkoły, a nie ich fabryki.
Jasne jest również i to, że te mechanizmy lustrzanek są już dobrze w miarę dopracowane przez tyle lat doświadczeń, ale to jest kosztowne i wrażliwe. Stąd właśnie dobry sprzęt jest drogi, a tani szybko się rozregulowywuje.
Dla mnie idealnym aparatem jakiego jeszcze nikt nie wykonał, byłby płaski aparacik, z wysuwanym ryjkiem i odchylanym klapkowym wyświetlaczem, aby nie trzeba było go trzymać wyciągniętymi rękami przed twarzą. Po złożeniu zaś byłby cały płaski do noszenia w kieszeni.
Gienek322 napisał(a):
piotruso @
Dla mnie idealnym aparatem jakiego jeszcze nikt nie wykonał, byłby płaski aparacik, z wysuwanym ryjkiem i odchylanym klapkowym wyświetlaczem, aby nie trzeba było go trzymać wyciągniętymi rękami przed twarzą. Po złożeniu zaś byłby cały płaski do noszenia w kieszeni.
bojomir napisał(a):
Gienek322 napisał(a):
piotruso @
Dla mnie idealnym aparatem jakiego jeszcze nikt nie wykonał, byłby płaski aparacik, z wysuwanym ryjkiem i odchylanym klapkowym wyświetlaczem, aby nie trzeba było go trzymać wyciągniętymi rękami przed twarzą. Po złożeniu zaś byłby cały płaski do noszenia w kieszeni.
No to kup jakis kompakt - 70% tak ma, a jakies soniaczki to nawet ryjka nie wysuwają!
Pozdr
piotruso napisał(a):
...Właśnie poprzez znalezienie obiektywu wyprodukowanego w poniedziałek po popularnych imieninach w ZSRR (i zapewniam Cię, że wyprodukowany obiektyw we wtorek z tej samej fabryki będzie już inny). Taka jest nasza pasja, zrobić dobre zdjęcie, zdjęcie z pomysłem i mające w sobie to coś co potrafi przykuć wzrok jakąś swoją wyjątkowością (przepraszam wszystkich kolegów za użycie sformułowania my i wciągnięcie ich "na listę", ale wiem, że przynajmniej kilku z Was też podobnie podchodzi do fotografii).
Wybaczcie przydługie pisanie, tak mnie refleksyjnie naszło, bardzo ciekawa rozmowa.
Rafiki na początku tego wątku zachwycał się Zorkowym Jupiterem, i ja też nie omieszkałem sobie poeksperymentować.
Też sobie sprawiłem do swojego NEX-5 radzieckiego Jupitera 135mm F4. (Tak po prawdzie dzieło niemieckiej techniki. Przecież cały ten przemysł był wzięty z niemiec i tam osadzony u sowietów wraz z niemiecką załogą.)
Drętwo kręcący się ten obiektyw z zasuszonym smarem, przy podjętej od razu naprawie, stuningowałem co do mechaniki ruchu, bo z tą minimalną odległością ostrzenia 2.5 m to byłaby jak dla mnie kaszana.
Jako wykwalifikowany inż mechanik, po jego rozebraniu, od razu dostrzegłem drzemiące rezerwy tego dodatkowego przesuwu obiektywu. Zrobiłem to kosztem rozregulowania położenia dalmierzowej tulejki, bo w NEX-sie to do niczego nie jest potrzebne. Nawet nie trzeba było przydłużać rowka prowadnicy, bo obiektyw zmontowany był z znacznymi odstępami brzegowymi śrubki kołkowej w tym rowku.
Wymagało to przy okazji innego namontowania tulejki pokrętnej co do wzębienia 11-sto wchodowego gwintu obiektywu, tak, aby się ona więcej wysunęła i oddaliła zespół obiektywowy. Ponieważ tulejka pokrętna porusza trzema gwintami - swój osadczy w ostoi 1mm skoku, tulejki dalmierza 1.5mm skoku dwuwchodowy, obiektywowy 16.2mm skoku 11-sto wchodowy - smar rozrzedziłem rzadziutkim olejem wrzecionowym, tak aby pokręcanie było optymalne co do oporu.
Natomiast latający za lekko piereścień sterujący przysłoną posmarowałem specjalnym lepkim smarem do tego typu gwintów obiektywowych. Cały montaż, jak i miejsca podpiłowań tak dopracowałem, aby kropka odniesienia przysłon była na górze aparatu, kołek w prowadnicy poruszał się w niej w pełnym zakresie jej przestrzeni, a aparat dobrze ostrzył w nieskończoności, gdy zderzak śrubkowy oprze się o bandę podpiłowania.
Wymagało to też skrócenia około 1mm tulejki pokrętnej i dalmierzowej w celu ulokowania śrubki kołkowej na właściwe miejsce odniesienia względem jej rowka wodzącego.
I tak z 2.5 metra minimalnej odległości ostrzenia, obiektyw stał się sprawny do odległości 1.65 metra, mierząc do początku obiektywu.
Rzeczywiście ten prosty obiektyw jest świetnie rysujący i za psie pieniądze można sobie sprawić dobre uzupełnienie do NEX-a.
Gienek322 napisał(a):
...Chyba mnie nie zrozumiałeś. Jakie 70% produktów z płaskich aparacików ma wychylny wyświetlacz?!!! To pomyłka!
Przecież każdy z takich modeli mają wyświetlacz przyrośnięty na płask z tyłu aparatu za obiektywem.
Zaś takie, które by były w wersji bez odchylania wyświetlacza, a z kolei małym obiektywem np zaszybkowanym i zorientowanym 90° co do wyświetlacza, aby ich nie wyciągać rękami przed twarz, to należą do żadkości. Jakoś nigdy go nawet nie spotkałem nigdzie...